Recenzja filmu

Wymarzony (2018)
Jeanne Herry
Sandrine Kiberlain
Gilles Lellouche

Mamo, to ja

Jean-Luc Godard zwykł mawiać, że wszystko, czego potrzeba do nakręcenia dobrego filmu,  to broń i dziewczyna. Jego rodaczka Herry podbija stawkę: jej do przykucia widzów do ekranu na półtorej
Życie składa się z łąk i pól minowych. Mamy sprawdzić, czy zdołaliście odminować wasze łąki - mówi w jednej ze scen Lydie (Olivia Côte) - pracowniczka socjalna, która rozpatruje wnioski osób pragnących zostać zastępczymi rodzicami. Empatyczna i oddana sprawie kobieta zadaje kłam stereotypowi bezdusznej, zasłaniającej się przepisami urzędniczki. Nie ona jedna - niemal wszystkie jej koleżanki oraz koledzy po fachu wydają się aniołami zesłanymi na Ziemię, by czuwać nad niechcianymi, odtrąconymi dziećmi. Gdy trzeba, wejdą w rolę terapeuty i speca od zasobów ludzkich, wygłoszą inspirujący spicz, a nawet przeprowadzą śledztwo. Są filmy, po obejrzeniu których pragnie się zostać dziennikarzem śledczym albo lekarzem. Po seansie "Wymarzonego" prawdopodobnie przemknie Wam przez myśl, że miło byłoby zatrudnić się we francuskiej opiece społecznej.



Utwór Jeanne Herry obrazuje funkcjonowanie instytucji na przykładzie malutkiego Theo. Chłopczyk został porzucony tuż po porodzie przez matkę-studentkę, której nie było po drodze z macierzyństwem. Maluszek nie ma się czego obawiać - sztab specjalistów stanie na rzęsach, by znaleźć mu nowych, jak najlepszych opiekunów. Scenariusz filmu został  skonstruowany z trzech równoległych wątków. Bohaterem pierwszego jest Jean (Gilles Lellouche) - tymczasowy rodzic zastępczy który do momentu zakończenia całej procedury będzie zajmował się dzieckiem. Drugą nitkę fabularną poświęcono urzędnikom prowadzającym "casting" na nową mamę i tatę dla Theo. Ostatnim ogniwem ekranowego łańcuszka nadziei jest Alice (świetna Élodie Bouchez) - rozwódka od lat starająca się bezskutecznie o adopcję.


Po "Wymarzonym" łatwo jest się przejechać. Oglądany z polskiej perspektywy film wydaje się fantazją rozgrywającą się w alternatywnej rzeczywistości, w której nikomu nie brakuje pieniędzy, wolnego czasu oraz dobrej woli, a opieka nad noworodkiem dostarcza głównie wzruszeń i radości. Dramaty dorosłych bohaterów są tu sportretowane raczej naskórkowo: ktoś czuje się wypalony, ktoś inny zakochał się nieszczęśliwie albo boi się wykonać pierwszy krok  w kierunku osoby, którą jest zauroczony. Wszystkie te problemy szybko schodzą jednak na bok, gdy tylko niewinną twarzyczkę Theo rozświetla uśmiech.



Jean-Luc Godard zwykł mawiać, że wszystko, czego potrzeba do nakręcenia dobrego filmu,  to broń i dziewczyna. Jego rodaczka Herry podbija stawkę: jej do przykucia widzów do ekranu na półtorej godziny wystarczy słodki bobas. W dziele Francuzki nie znajdziecie ani pogłębionych portretów psychologicznych, ani misternie skonstruowanej, zaskakującej historii. Siłą "Wymarzonego" są - przepraszam za banał - emocje. Rozdziera scena, gdy matka Theo opuszcza szpital bez słowa pożegnania. Roztkliwiają momenty, w których reżyserka pokazuje rodzącą się więź między noworodkiem i Jeanem. Podziw wzbudza to, z jakim szacunkiem i powagą dorośli zwracają się do małego człowieka, by wytłumaczyć mu jego skomplikowaną sytuację.



Jest w filmie Herry scena, w której Alice - zarabiająca na życie jako lektorka audiodeskrypcji w teatrze - na skutek problemów technicznych nie może odczytać z kartki przygotowanego tekstu. Na początku wpada w panikę, ale po chwili własnymi słowami zaczyna relacjonować niewidomym gościom zachowanie postaci na scenie. W całej sytuacji nietrudno dostrzec metaforę wyzwań, jakie już wkrótce staną przed bohaterką. Rodzicielstwa będącego nieustannym zarządzaniem kryzysem nie można przecież nauczyć się z żadnego poradnika. Jedyny scenariusz na życie to wielka improwizacja.
1 10
Moja ocena:
7
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones